3 pytania do Pawła Franczaka

Paweł Franczak - polski kolarz szosowy - opowiedział naszemu portalowi o sukcesie na mistrzostwach Starego Kontynentu w Danii, występie w tegorocznym Tour de Pologne oraz nadziejach związanych ze swoim nowym zespołem. Zapraszamy do przeczytania krótkiego wywiadu.

Foto: Marcin Pec

Maciej Mikołajczyk: Jesteś świeżo po mistrzostwach Europy w duńskim Herning. Wyścig ze startu wspólnego zakończyłeś na dziewiątym miejscu. Masz więc powody do radości?

Paweł Franczak: Mistrzostwa Europy w Herning były dla mnie pierwszymi, w których dotychczas startowałem. Fakt, że na co dzień w tym sezonie nie ścigam się w wyścigach World Tour lub HC, a co za tym idzie z najlepszymi zawodnikami światowego peletonu sprawia, że mogę być zadowolony z miejsca w pierwszej „10” na takiej imprezie. Myślę, że dla reprezentacji to było takie minimum, które wypadałoby osiągnąć na mistrzostwach Europy i to nam się udało. Trasa wyścigu była praktycznie zupełnie płaska, faworyzująca typowych sprinterów. Może troszeczkę żałuje, że nie znajdował się na niej jakiś niewielki podjazd, który mógłby zmęczyć tych najszybszych kolarzy. Sądzę, że wtedy moje szanse mogłyby wzrosnąć. Swój występ w mistrzostwach zapamiętam na pewno bardzo pozytywnie. Mieliśmy bardzo dobra drużynę i byliśmy widoczni na trasie.

Dołączyłeś w tym roku do kontynentalnej grupy Team Hurom. Jakie nadzieje wiążesz z tym zespołem?

Drużyna Team Hurom to nowy projekt, który powstał w sezonie 2017. Ja osobiście do drużyny dołączyłem bardzo późno, a moim pierwszym wyścigiem w nowych barwach była Sobótka - rozpoczęcie sezonu w Polsce. Właściciel zespołu Marcin Pec z Dyrektorem Andrzejem Sypytkowskim wsparli mnie w ciężkiej sytuacji, kiedy dowiedziałem się, że moja aktualna drużyna przestaje istnieć. Myślałem wtedy, że moja przygoda z rowerem się zakończy, ale znalazłem ekipę, w której mogłem kontynuować karierę sportowa. Chciałem swoimi wynikami i postawą odwdzięczyć się sponsorowi za wyciągnięta dłoń. Na pewno to nie jest dla mnie najłatwiejszy sezon, ale staram się wyciągnąć z niego coś na przyszłość. Moim zdaniem jak na pierwszy sezon zespół posiada całkiem niezły potencjał rozwojowy i uważam, że w najbliższych sezonach będzie rósł w siłę.

Za Tobą także start w 74. edycji Tour de Pologne. Jak podsumujesz swój udział w naszym narodowym wyścigu? Co sądzisz o trasie tegorocznego touru?

Przed tegorocznym Tour de Pologne moim celem było wejście dwukrotnie do czołowej „dziesiątki” na którymś z etapów. Niestety ta sztuka udała mi się tylko raz, na pierwszym etapie do Krakowa, na którym również byłem najlepszym Polakiem. Szczerze mówiąc, liczyłem na nieco więcej, ale wydaje mi się, że wyszedł brak konfrontacji przez cały rok na wyższym poziomie. Tak niestety jest, jeżeli chcemy wygrywać z najlepszymi, musimy po prostu na co dzień z nimi rywalizować, aby podnosić swój poziom i w pełni wykorzystywać swoje możliwości. Myślę, że to wszystko działa jednak na mnie motywująco i chciałbym w przyszłości wrócić na wyższy poziom i pracować na sukcesy. Myślę, że tegoroczna trasa Tour de Pologne była najciekawsza, w jakiej do tej pory startowałem. Zróżnicowane i skrócone etapy sprawiły, ze wyścig był dynamiczny, a ściganie trwało od startu do mety. Szanse na zwycięstwo mieli wszechstronni kolarze, sprinterzy i górale - każdy znalazł coś dla siebie. Brak jazdy indywidualnej na czas sprawił, że każda sekunda w klasyfikacji generalnej była na wagę złota, przez co emocje na każdym finiszu i premiach były niesamowite. Przecież tak niewiele zabrakło do kolejnego polskiego zwycięstwa w całym wyścigu.