Błotny armagedon

Można powiedzieć, że za oknem mamy już książkowe przedwiośnie. Ten czas, który napawa rowerzystów optymizmem dotyczącym coraz lepszych warunków do jazdy, to często niełatwa przeprawa. Niby coraz cieplej, ale pozostałości śniegu i błoto mogą utrudnić normalną jazdę.

Każdy z nas ma w swojej rowerowej metryce zaliczoną przynajmniej jedną jazdę w konkretnym błocie. Wszystko co zostaje w pamięci po takim dniu to przemoczone ubrania, wszędobylska brązowa maź i rower, który wcale nie wygląda na zadbany i kolorowy. Bliżej mu do glinianej karykatury. Ale to właśnie podczas takich dni uczymy się najwięcej. I nie chodzi tylko o hartowanie sportowego ducha, ale umiejętności jazdy w bardzo ciężkim terenie. W końcu wspomniane błoto sprawia, że każdy korzeń jest niesamowicie śliski, a nawet niewielki kamień może ściągnąć nas z roweru i przywitać w błocie. Obudziliśmy wspomnienia z takiej jazdy? Spokojnie…

Rozsiądźcie się wygodnie i zobaczcie, jak naprawdę wygląda jazda w błocie. Zapewne po seansie stwierdzicie, że wasze błotne przygody to nic w porównaniu do tego, co na swoich lokalnych trasach ma Joe Barnes z ekipy The Dudes of Hazzard.