Szaman opowiada o Crankworx

Ramówka rowerowych imprez ostatnich tygodni rozgrzewała do czerwoności. Szczególnie ciekawie było podczas dwóch odsłon kultowego festiwalu Crankworx, w ramach których rozegrano kilka ważnych rywalizacji. Jedną z nich był Slopestyle, którego jednym z uczestników był Szymon Godziek. Oto co powiedział nam o startach w Les Gets i Innsbrucku.

a

Szymon Godziek - portret. Foto: Red Bull Content Pool

Crankworx Les gets

„W pierwszym przejeździe weszło wszystko, co zaplanowałem. Chciałem mieć pierwszy w miarę bezpieczny przejazd, a potem spróbować dowalić jeszcze więcej w drugim. Kiedy zostałem na podium z pierwszym przejazdem, postanowiłem odpuścić drugi, żeby być w 100% zdrowy na Innsbruck - w następny weekend. I tak ciężko by mi było przebić moimi bangerami przejazd Rheedera.”

Crankworx Innsbruck

„Bardzo fajna trasa: w miarę techniczna, z tymi hipami, super ziemia. Dzień zawodów nie był dla mnie dobry - w treningach miałem 3 gleby. Pierwszy przejazd prawie wszystko mi weszło oprócz step upa na drewno - tam w treningach robiłem 360 downside whipa, ale po lekko niepewnym wylądowaniu 720 corka na hopie wcześniej, straciłem poczucie prędkości i nie wiedziałem, jak szybko jadę i ile mam przyhamować. Na spontanie zrobiłem double bara na step upie. To samo mi się stało w drugim przejeździe po słabym lądowaniu 720 cork nohand. Niestety i tak wywaliłem front whipa na ostatniej, wiec nie miało to znaczenia.”