Nie zdążyliśmy otrząsnąć się i uspokoić myśli po śmierci znanego freeridera z Nowej Zelandii, a nad ranem dotarły do nas kolejne złe wieści. Dave Mirra, legenda BMX i absolutny pionier ekstremalnej jazdy na rowerze, został znaleziony w podmiejskiej okolicy ze śmiertelną raną postrzałową głowy.
Dave Mirra to człowiek-definicja "rowerowej legendy". Amerykanin w olbrzymim stopniu przyczynił się do kreowania podwalin tego, co dziś nazywamy kulturą bmx. W jego sportowym dorobku możemy odnaleźć m.in. 24 medale z prestiżowego X-Games (w tym aż 14 złotych), kultowe filmy, a nawet grę- symulator jazdy na bmx, który sygnowano jego nazwiskiem. Warto zaznaczyć także liczne kooperacje z twórcami sprzętu bmx, a także wypuszczenie swojej własnej marki. Mirra to także jeden z najbardziej kontuzjowanych zawodników w historii tego sportu. Według nieoficjalnych informacji jego ekstremalna pasja sprawiła, że Amerykanin lądował na stole operacyjnym blisko 100 razy, a część jego kości została zastąpiona medycznymi zamiennikami – najczęściej tytanem.
Po zakończeniu kariery w świecie bmx, Dave Mirra nie porzucił sportowych zamiłowań. Trenował MMA, startował w rajdach WRC oraz intensywnie promował pasję do triathlonu.
Niestety to wszystko jest już przeszłością. Dziś, 4 lutego, w okolicach miasta Greenville (Północna Karolina), znaleziono jego ciało. Ze wstępnych ustaleń policji i śledczych wynika, że Mirra popełnił samobójstwo. Nie są jeszcze znane okoliczności i pobudki tego wydarzenia. Pewne jest jednak, że świat utracił kolejnego wielkiego ridera i człowieka... R.I.P.