W zasadzie Canyon nigdy nie miał w ofercie zjazdówki z prawdziwego zdarzenia. Owszem, był model Torque, na którym dało się nieźle zjeżdżać, ale dedykowano go raczej do freeride'u niż do racingu. Do tego jego konstrukcja była mocno przestarzała. Sender jest następcą Torque, ale to zupełnie inny rower. Nie da się już na nim pojeździć "enduro" - to zjazdówka z prawdziwego zdarzenia!
Tak na początek
W zasadzie to nie powinno to nikogo dziwić, bo za R&D (ride and design) tego modelu odpowiedzialny był nie kto inny jak Fabien Barel - legenda kolarstwa grawitacyjnego. Rower widzieliśmy na żywo w lutym, ale wtedy jeszcze był to prototyp testowany przez samego Fabiena. Materiał o tym zobaczycie TUTAJ.
Rower bardzo szybko wszedł do produkcji i już w maju można było testować gotowe rowery na festiwalu Joy Ride BIKE Fest w Kluszkowcach.
Canyon przyzwyczaił nas już do tego, że do swoich rowerów pakuje komponenty z najwyższej półki. Nie inaczej jest w tym przypadku: Fox, Sram, Dt Swiss, Rantal - kupując ten rower nie ma się za wiele miejsca do upgrade'owania - chyba, że bardzo na siłę.
Pełną specyfikację znajdziecie TUTAJ.
Jak to jeździ?
Nie ma się co oszukiwać. W dzisiejszych czasach praktycznie każdy rower wiodących firm jeździ dobrze. Są drobne niuanse, ale w każdy z nich można się "wjeździć" - to tylko kwestia czasu. W moim odczuciu Canyon Sender jest krótki. Testowany przez nas egzemplarz to rozmiar M, więc przy moim wzroście 178 cm, teoretycznie powinno być ok. Miałem jednak poczucie skrępowania i nie dość wyciągniętej pozycji. Przód mi trochę uciekał w zakrętach, więc starałem się temu zaradzić opuszczając go maksymalnie na półkach widalca (aby móc lepiej dociążyć przednie koło). Jednak niewiele to zmieniało i rower nadal nie wydawał się wystarczająco stabilny. Myślę, że w rozmiarze L nie byłoby tego problemu. Z drugiej strony jednak - dzięki temu, że jest krótki, to fajnie skacze. Zatem jeśli ktoś lubi polatać, to w tym przypadku na pewno nie będzie rozczarowany.
Zawieszenie działa bez zarzutu i jest czułe (mimo, że z tyłu mamy damper powietrzny). Hamulce hamują, opony trzymają. Nic tylko kupować i jeździć!
Trzeba też przyznać, że cały rower jest lekki - niewiele ponad 16kg. Mocno czuć to podczas manewrów i skoków. Co prawda waga nie jest zjazdówce bardzo istotna, ale jeśli ktoś z was lubi pochwalić się na parkingu przed kolegami dobrymi parametrami, to Sender zrobi tę robotę. No i rama z włókna węglowego... bezapelacyjnie najwyższy współczynnik lansu!
Cena tego cacka to 22 199 pln. Czy to dużo? Jeśli chcielibyście poskładać sobie taki rower, to zapłacicie dużo więcej. Modele serwowane przez znane marki, które są na podobnym osprzęcie i sprzedawane w tradycyjnej sieci dealerskiej, mogą być nawet dwukrotnie droższe! To prosta kalkulacja, prawda?