O rowerach Whyte zrobiło się głośno w naszym kraju stosunkowo niedawno. Wszytko to za sprawą odważnej (przynajmniej jak na tamte lata) geometrii ram, które były długie i miały stosunkowo płaskie kąty główki. Whyte jest marką z Anglii i na Wyspach Brytyjskich ma bardzo mocną pozycję od wielu lat.
Rowery te słyną z odporności na trudne warunki atmosferyczne panujące w UK. W szczególności chodzi o uszczelnienie łożysk w zawieszeniu, co jest bolączką rowerów często użytkowanych w błocie.
Dzięki uprzejmości dystrybutora firmy Whyte oraz wypożyczalni Rowerownia Freeridesport w Bielsku mieliśmy okazję pojeździć na modelu T-130 C RS. Już sam nazwa modelu mówi wiele o jego przeznaczeniu.
T jak Trail, C jak Carbon
Rowery trailowe wypełniają lukę pomiędzy rowerami do enduro a fullami do maratonów. Charakteryzują się dość agresywną geometrią i skokiem zawieszenia w przedziale 130-140mm. Whyte jest książkowym przykładem roweru trailowego lub jak inni mówią: ścieżkowca. Ma, jak wskazuje oznaczenie modelu, 130mm skoku z przodu i z tyłu, aczkolwiek Rock Shox Pike daje nam możliwość wyciągnięcia go na 140mm.
Litera "C" to oznaczenie materiału z jakiego jest zrobiony, czyli włókno węglowe potocznie nazywane carbon'em. Pozwala na stworzenie lekkiej, a zarazem bardzo wytrzymałej i sztywnej konstrukcji. RS to oznaczenie specyfikacji komponentów - bardzo wysoka, ale nie najwyższa półka - w tym wypadku grupa XO SRAM'a.
Komponenty
Nie będę się rozpisywał nad komponentami, pełną specyfikację znajdziecie TUTAJ. Rower ma wszystko czego potrzeba, aby się cieszyć jazdą od razu po zakupie. Dobre hamulce, napęd Sram Eagle 1x12, sztycę regulowaną RS Reverb. Sporo części to komponenty firmowane logiem Whyte - piasty, mostek, kierownica, siodło, gripy.
Wszystko ładnie dobrane pod kolor, przewody puszczone wewnątrz ramy, łożyska w zawieszeniu bardzo dobrze zabezpieczone przed dostawaniem się wody. Nic dodać, nic ująć!
Jazda
Mając 178cm wzrostu plasowałem się w górnej granicy rozmiaru M i dolnej L. Testowa M'ka od razu wydała mi się odrobinę za mała. Prawdopodobnie jeszcze kilka lat temu rower uchodziłby za bardzo długi, ale teraz rowery tak wydłużono, że 449mm reach'a T-130 nie zrobił na mnie wrażenia. Możliwe, że było to też za sprawą stosunkowo krótkiego - 40mm mostka. W rowerach trailowych zwykle spotkamy mostki ok 60mm.
Dzięki krótkiemu mostkowi rower jest niesamowicie skrętny, ale o dziwo dobrze się na nim też podjeżdża. W podjazdach na pewno pomaga niska waga, bo w porównaniu do roweru enduro, wieziemy pod górę około kilograma mniej. Dużym ułatwieniem w pokonywaniu podjazdów jest napęd Eagle - 50 zębów na tylnej kasecie pozwala na pokonanie praktycznie każdego podjazdu, pomimo zastosowania zębatki 34T z przodu.
Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to nie mogę powiedzieć, żeby rower mnie szczególnie zaskoczył. Szczerze mówiąc, spodziewałem się czegoś kosmicznie długiego, a Whyte w zasadzie nie odbiega od innych rowerów z tego segmentu. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że T-130 źle jeździ. Jest żwawy, dobrze przyspiesza, fajnie skręca. Chociaż jego żywiołem są single, rower pod wprawnym jeźdźcem bez problemu poradzi sobie nawet na bardzo trudnych szlakach. My testowaliśmy go między innymi na trasie Mistrzostw Europy w DH na wiślańskim Stożku!
Podsumowanie
T-130 Będzie idealnym rowerem do całodniowych wycieczek po górach, czy pogromcą Super Flow. Jest doskonałym wyborem dla osoby sporadycznie jeżdżącej w górach, a pragnącej posiadać fulla z prawdziwego zdarzenia, który daje dużo fun'u z jazdy. Cenowo też nie jest źle - Whyte T-130 C RS kosztuje cennikowo 20499 PLNów, więc raczej jest to jeden z tańszych karbonów na rynku.
Więcej informacji o rowerach Whyte znajdziecie na stronie dystrybutora: http://www.whyte.pl