Za co lubimy Brendoga?

 

Brendan Fairclough to jeden z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawanych rowerzystów na świecie. W czym skrywa się jego fenomen i dlaczego mimo sinusoidalnych rezultatów stale interesują się nim sponsorzy grubego kalibru? Odpowiedź, albo chociaż jej część, znajdziecie poniżej.

0

Fairclough i prawdziwa destrukcja na trasie dh. Foto: Scott Sports

Brendan Fairclough to rowerzysta, który wyrastał u boku największych tuz światowego downhillu. Najpierw, z grona utalentowanych małolatów, wyłowił go Steve Peat, a potem zaczął rozwijać jego zjazdowy dar. Chwilę potem Brendan jeździł już w barwach teamu Hondy, a jego zespołowym kolegą był sam Greg Minnaar. Brzmi jak bajka, prawda? Owszem, ale to nie tylko kwestia przychylnego losu, ale także wielkiego talentu, który drzemie w „Brendogu”. Nie chodzi o brawurę, czy jego charakterystyczne flow podczas jazdy. Prawdziwą mocą Fairclough’a jest wszechstronność. Nie bez powodu Wyspiarz zyskał miano „freeracera” – w końcu niewielu zawodników z czołówki zjazdowego Pucharu Świata UCI potrafi stylowo latać na dirtach i z doskoku brać udział w imprezach typu Red Bull Rampage... Brendan jest niezwykle elastyczny jeśli chodzi o sposób, miejsce i sprzęt, na którym przychodzi mu jeździć. Kiedy widzimy go w akcji, zawsze towarzyszy temu nieziemski styl.

, during the UCI MTB World Cup at Windham, New York.

Brendog na trasie PŚ UCI w Windham (USA). Foto: Scott Sports

Jest też inna kwestia, która sprawia, że wielu z nas chciałoby żyć jak Fairclough. Domek na obrzeżach Londynu, ładnie zrobione Audi RS6 i cafe racer trzymany na środku salonu. Brendog ma gust i zawsze dobrze wybiera. Nie wspominając już o słabości płci pięknej, którą się cieszy. I nie ma się czemu dziwić – w końcu to gość z widowiskową pasją i wielkim talentem.

Jest w nim też coś, czego powinniśmy uczyć się wszyscy... amatorzy i prosi – radość z tego, co robi. Brendan, pomimo bycia zawodowym sportowcem, nie jest spinającym się racingowcem, który tygodniami przeżywa porażki. Patrząc na jego optymizm, uśmiech i radochę z jazdy, można stwierdzić, że w ogóle nie jest skrępowany kajdanami zawodowego sportu. Tak – to prawdziwy free…racer.

5

Brendan to utalentowany rider i świetny gość. Foto: Scott Sports

Poniżej prezentujemy film, w którym zobaczycie jak Fairclough bawił się podczas festiwalu rowerowego Crankworx Rotorua – wystarczył mu jeden rower (zjazdówka Scott Gambler), żeby wystartować w zawodach dh, konkursie na najlepszego whipa i oblatać hopy na torze do slopestyle’u.