Jeden dzień – trzy premiery

Ciężko zaprzeczyć stwierdzeniu, że to gorący czas. Ale nie trzeba zbyt długo rozkminiać, dlaczego tak się dzieje. Wystarczy łypnąć w rowerowy kalendarz. Tak jest – na horyzoncie wielki festiwal Crankworx Whistler, a w związku z tym czeka nas wiele ciekawostek. Jedną z nich są premiery sprzętu, które niedawno, a w zasadzie kilkanaście godzin temu, miały miejsce w sieci.

Premiera numer 1 – Intense Reculse

Nowinka w szeregach amerykańskiej marki Intense, to sprzęt stworzony głównie do jazdy na pograniczu lekkiego enduro i all-mountain – słowem: ścieżkowiec. Maszyna ciekawa, bo spełniająca wszystkie nowoczesne standardy: karbonowa rama z agresywną geometrią, koła 650b z opcją kapcia 2,5 cala, zawieszenie 150/140mm. A do tego topowy osprzęt, piękny design i malowanie. Z tego rozmarzenia do stanu równowagi doprowadza cena: od 4599 dolarów do 9499…

intense

Intense Reculse. Foto: Intense

Permiera numer 2 – Specialized Enduro po lifcie

Gorąco było, kiedy w sieci pojawiły się przecieki dotyczące projektów nowego Speca Enduro. Na rycinach mogliśmy zobaczyć asymetryczny przedni trójkąt – jak w modelu Demo S-Works. Okazało się jednak, że Specialized postanowił jeszcze uszlachetnić obecny koncept. W kolekcji 2017 pojawią się 4 wersje modelu Enduro. Każda z nich będzie dostępna w wariancie kół 650b i 29”. S-Works i  Pro w pełnym karbonie. Wersja Elite będzie miała karbonowy przedni trójkąt i aluminiowy tylny trójkąt. Natomiast Comp całą ramę z aluminium. Z ciekawych zmian: model enduro będzie miał więcej skoku( 165mm na 29cali i 170mm na 650b). Poza tym wewnętrzne prowadzenie pancerzy, (ZNÓW) gwintowaną mufę suportu, schowek SWAT i dropera ze skokiem 150mm. Co do geometrii – też przeszła mały lifting: ramę wydłużono o 5 mm i wyprostowano podsiodłówkę. Pewnie ciekawi was cena. No cóż, to już chyba standard w tego typu rowerach (modnych): wchodzimy w przedział 3500 – 8500 dolarów.

speccc

Specialized Enduro 2017. Foto: Specialized

Premiera numer 3 – Devinci Django

Jeśli oglądaliście ten film, to na pewno poczujecie klimat. Django to 29-calowy zabijaka ze skokiem 130/120mm. Nie straszne mu żadne single ani ścieżki. Skok zawieszenia gwarantuje znany system Split Pivot, a 29-calowe koła pozwalają szybko nabierać prędkości i „połykać” przeszkody. Z ciekawych tematów: w rowerze występuje asymetryczna rama, suport pressfit i mocowanie koła 148x12. Patrząc na geometrię łatwo dojść do wniosku, że Django to bardzo uniwersalny rower. Nie jest długi i płaski jak większość nowoczesnych rowerów, więc na pewno zadowoli sporą część fanów „starej szkoły”. Ceny całego roweru: od ok. 3 tysięcy euro za maszynę na aluminiowej ramie, po ceny rzędu 7 tysięcy za rakietę na karbonowym szkielecie.

devinci

Devinci Django. Foto: Devinci