Co takiego? No, rozbił bank (a przy okazji nasze głowy – tak w przenośni). Znany Szkot kolejny raz pokazał światu, że ludzka kreatywność nie zna granic i niewiele jest takich pomysłów, których on nie zrealizuje. Przy okazji trzeba przyznać, że kilka akcji z nowego filmu jest naprawdę niedorzecznych…
Takie akcje, to dla MacAskilla nic wielekiego.
Danny MacAskill to gwiazda światowego formatu. Dzięki niemu brzuchaci wujowie na wieść o tym, że jeździsz na rowerze, zaczynają wypytywać o takiego rudzielca, co skakał po prętach w płocie. Ano, tak jest. MacAskill wielkimi literami zapisał się na kartach rowerowej historii. I w zasadzie nikomu to nie przeszkadza, ba, wręcz wszyscy się zgadzają. No bo czy znajdźcie drugiego takiego ridera, który nie tylko jest piekielnie pomysłowy, ale też koszmarnie zdolny? W przypadku MacAskilla tricki wyglądają tak, jak te wykonywane w kultowych grach na Play Station.

Hmmm, ale jak to się stało?
Nowy film szkockiego trialowca to kolejna porcja imponujących wyczynów. W produkcję materiału ponownie zaangażował się Stu Thomson, którego znamy m.in. z Imaginate – innego głośnego filmu z Dannym w roli głównej. Tym razem jednak ekipa wybrała się w plener. Malownicze pagórki, sielska natura… brzmi jak wstęp do bajki, prawda? W gruncie rzeczy to zapowiedź czegoś, co sprawi, że zaniemówicie. Nie wierzycie, to patrzcie!
Żeby oglądnać film wejdź tutaj (klik).

Precyzja i technika to główny oręż Szkota.