Ostatni miesiąc w roku to na ogół bardzo gorący czas. Wszyscy są zabiegani, gdzieś się spieszą i lekko zasmucają perspektywą stania w gigantycznych kolejkach, których nie sposób ominąć. W całym tym świątecznym zgiełku nie można jednak zapomnieć o obowiązkowym odetchnięciu, które pozwoli się zdystansować i nabrać ochoty do działania na co dzień. Z tego buforu bezpieczeństwa skorzystał nawet Święty Mikołaj, który w grudniu jest piekielnie (o ile to dobre słowo?) zarobiony.
W ramach dzisiejszej odsłony serii "Weekendowy dopalacz" klasycznie podrzucamy wam materiał filmowy, po oglądnięciu którego poczujecie rowerową buzację. To ważne, tym bardziej, że perspektywa ramówki najbliższych dni jest dość przewidywalna – wielkie obżarstwo. Tutaj znajdziecie źródło rowerowej inspiracji i motywację, by odsunąć się na chwilę od stołu i wyskoczyć w plener.
Tylko nie stosujcie klasycznych wymówek pt. "ale zimno, ale śnieg, ale błoto". To żadne usprawiedliwienie. W takich warunkach też można śmigać. Co więcej - przy okazji nieźle podciągnąć swoje skillsy. Tym samym tropem poszedł Święty Mikołaj, który w tym ciężkim czasie też potrzebuje chwili wytchnienia, kilku whipów i zaliczenia paru rundek na swojej lokalnej trasie. Bierzcie z niego przykład, spójrzcie tylko jak wytopił swój słynny brzuch!
ps. poprzednie Weekendowe dopalacze znajdziecie tutaj (klik).
https://vimeo.com/196503533