Enduro bardzo szybko wbiło się w świadomość fanów mtb i dziś śmiało można stwierdzić, że jest sporym kawałkiem tego rowerowego tortu. Dziedzina łącząca wiele odmian jazdy i koncepcji na rower uniwersalny sprawiła, że rynek sprzętu ponownie nabrał dynamiki. W końcu tak wszechstronny styl jazdy potrzebuje nowych, dedykowanych rozwiązań. A że endurowcy to też najwięksi esteci w branży, to producenci muszą się naprawdę postarać, żeby zaskarbić ich sympatię (i portfele).
Producenci sprzętu do enduro upodobali sobie trend odgrzewania starych koncepcji, które przed laty się nie przyjęły. Przykładem może być pomysł na kask fullface z odpinaną szczęką. Ten koncept nie przyjął się dawniej z dwóch powodów. Po pierwsze – dostępny wówczas model był okropnie brzydki. Po drugie – nie był tak naprawdę potrzebny, bo ten kto jeździł ostro, wolał mieć typowego fullface’a. Taka hybryda totalnie nie trafiała w potrzeby riderów i riderek. Dziś jest już inaczej, bo razem z ewolucją mtb zmieniły się też priorytety i wymagania.
Dziś enduro to przede wszystkim ściganie. Zdarza się też, że utożsamiane jest z turystyką w konkretnych górach (choć na to już mówi się – trail). W każdym bądź razie rowery chudną, riderzy wybierają coraz lżejsze komponenty i dążą do tego, by jak najmniej się obciążać podczas jazdy w terenie. W tym przypadku koncepcja wożenia ze sobą dwóch kasków (full i otwarty mtb) jest totalnie nietrafiona. To nie tylko balast, ale też utrudnienie podczas jazdy w lesie i niemała przeprawa podczas przebieranek – zupełnie jak triathlonowe wyskakiwanie ze stroju do pływania. Nowa potrzeba jest taka: kask, który będzie miał odpinaną szczękę i fajny wygląd.
Kultowa marka Giro ugryzła ten temat raz jeszcze i tym razem efekt ich pracy jest naprawdę konkretny. Mowa o kasku Switchblade, który stworzono w technologii In-Mold. Poza łatwym zdemontowaniem bardzo estetycznej szczęki w kasku znajduje się system Roc Loc Air DH – czyli pokrętełko na potylicy pozwalające docisnąć skorupę do czaszki. W typowych kaskach fullface tego nie znajdziemy. Patent przyda się przede wszystkim po zdjęciu szczęki i zastosowaniu kasku w wersji trail.
Poza tym Switchblade posiada technologię MIPS, wkładki X-Static i 20 otworów wentylacyjnych. Jednak to, co sprawia, że nam szczególnie się spodobał, to fakt, że jest po prostu ładny, a jego odpinana szczęka wcale nie rzuca się w oczy. Naprawdę ciężko będzie zarzucić twórcom, że ich nowy produkt jest słaby wizualnie.
Kask występuje w 3 rozmiarach i 6 wersjach kolorystycznych (najmodniejsze barwy w enduro!). Mało entuzjastycznie jest w przypadku ceny, bo za Giro Switchblade trzeba zabulić ponad 1200 pln. Z drugiej strony mamy dwa kaski w jednym, więc sumując koszt zakupu 2 osobnych kasków w wielu przypadkach wyjdzie na to samo. Zatem całkiem sensownie!