Test: Kona Explosif

Kona to brand, do którego w latach 90-tych ślinili się wszyscy bikerzy. Potem blask nieco przygasł, ale ostatnio ponownie widać wielki "come back" rowerów tej marki. W nasze ręce wpadł stalowy hardtail o agresywnej geometrii i na kołach 650B - Kona Explosif.

4kona

Trzeba przyznać, że stal ma swój urok. Foto: mtb.pl

Na pierwszy rzut oka rower nie wygląda na szczególnie ciekawy. Ot przeciętny, stalowy sztywniak z widelcem o sporym skoku (120mm). Przeznaczeniem Explosifa jest ogólnie pojęte mtb - od xc, przez enduro, na skokach kończąc. Można więc powiedzieć - rower do wszystkiego. Ale ponoć "jeśli coś jest do wszystkiego, to jest też do niczego"...

1kona

Do XC Explosif nie został stworzony. Foto: mtb.pl

Jazda na Konie Explosif

Jaki jest koń, każdy widzi, więc nie będę się rozpisywał na temat osprzętu i wyposażenia. Wsiadając na Konę od razu poczułem się jak w domu. Rower jest komfortowy, ma fajne kąty (główka 67.5 st i podsiodłówka 73st) i jest dość długi (reach dla rozmiaru M - 427mm). Test zacząłem od wyścigu XC - dystans 6 pętli, każda po 2,5km. Jazda trwała około 40 minut, a trasa przebiegała leśnymi ścieżkami na Mazowszu, wiec płasko. Pierwsze wrażenie: rower nie należy do demonów prędkości. Ciężko było mi nadążać za rywalami na rasowych rowerach xc, a na dodatek, po trzech pętlach, zaczęły mnie niemiłosiernie boleć plecy. Stosunkowo krótki mostek nie pozwalał na mocne położenie się na kierownicy, a spora waga i grube opony sprawiały, że rower toczył się bardzo mozolnie.

Werdykt: do xc się nie nadaje!

2kona

Explosif najlepiej czuje się w bandach... Foto: mtb.pl

Kolejne jazdy odbyłem w lesie na przygotowanych trasach z bandami i hopkami. Tam Kona sprawdziła się świetnie. Rower prowadzi się pewnie, dobrze skręca i fajnie się na nim skacze. Stal tłumi nierówności i  wrażenie z jazdy jest naprawdę niezłe. Nie jest tak brutalny i nie kopie po nogach jak aluminium.

3kona

... i w powierzu. Foto: mtb.pl

Rower jest cichy. To głównie zasługa sprzęgła w tylnej przerzutce, bo dolna rura tylnych widełek nie ma żadnej osłony. Mimo, że do zębatek Race Face mam ograniczone zaufanie ze względu na mały rozmiar zębów, to łańcuch nie spadał, mimo tego, że podczas jednej z jazd zapomniałem włączyć wyżej wymienione sprzęgło.

Podsumowanie testu

Kona Explosif  to typowy fun bike - bandy, hopki to jego przeznaczenie. Dłuższe wycieczki da się na nim pojechać, ale nie nastawiajcie się na wyczyn sportowy. Dodatkowo możliwość regulacji długości tylnych widełek pozwoli dostosować go idealnie pod potencjalnego użytkownika.

6kona

Fajnym rozwiązaniem jest regulowana długość tylnych widełek. Foto: mtb.pl

Fun jednak się kończy, jak sprawdzicie, ile trzeba zapłacić za tego stalowego rumaka. Przeprowadziłem krótki quiz pytając znajomych bikerów oto, ile może kosztować ten rower. Odpowiedzi wahały się w zakresie 4-6k pln. Otóż nic bardziej mylnego - za Konę Explosif wyposażoną w hamulce SLX, przerzutkę XT, korbę Race Face Affect i Foxa 34 w wersji Performance trzeba zapłacić 9299 złotych! Mam wrażenie, że w tym wypadku Kona trochę za bardzo chce wydrenować nasze kieszenie i trzeba być wyjątkowo nieroztropnym/bogatym* fanem marki, żeby się pokusić na ten model!

* niepotrzebne skreślić. Za chciwość dajemy Konie duży minus!

Na niewątpliwy plus natomiast zaliczyć trzeba dożywotnią gwarancję, jaką Kona daje na ramę - nic tylko kupić i jeździć do końca życia!

5kona

Za tą cenę komponenty nie powalają z nóg. Foto: mtb.pl

PS. Na szczęście ten egzemplarz (jako "testowy") będziecie mogli kupić ze sporym rabatem.