Istnieje wiele sposobów, by poradzić sobie z zimową zamułką. O ile w Polsce pogoda nie utrudnia jazdy, o tyle w niektórych częściach Europy śnieg i deszcz bez przerwy zakrywają horyzont. Wówczas dobrze jest skorzystać z opcji ucieczki w ciepłe strony. Tym tropem poszedł ostatnio Danny MacAskill i w efekcie skończył na cieplutkiej Gran Canarii.
Gran Canaria to malownicza wyspa leżąca na Oceanie Atlantyckim i zaliczana do Archipelagu Wysp Kanaryjskich. W zasadzie to jedno zdanie wystarcza, żeby w wyobraźni powstał już obraz pięknego, słonecznego i tętniącego wakacyjnym klimatem miejsca. Dokładnie tak jest na Gran Canarii, która okazała się świetną scenerią do zrealizowania kolejnego pomysłu Dannego MacAskilla. A te, jak wiadomo, bywają bardzo nieszablonowe...
Tym razem utalentowany Szkot postanowił zrealizować swoje marzenie, które dotyczyło jazdy po dachach. Używając słowa „jazdy” nie mieliśmy na myśli standardowej definicji. W końcu MacAskill słynie z tego, że potrafi przełamywać wszelkie stereotypy i zasady fizyki… nie mówiąc już o barierach odwagi przeciętnego człowieka.
Najnowszy film z MacAskillem w roli głównej zrealizowano w mieście Las Palmas. Wybrano właśnie tę lokację, bo na miejscu znajduje się idealna architektura, która umożliwiała realizacje wszystkich pomysłów Dannego. Oprócz skakania pomiędzy rozwieszonym praniem i niesamowitych transferów (kilkanaście metrów nad ziemią) Danny postanowił zatrzymać najgrubszą akcję na sam finał. Tego, co uczynił zawodnik wspierany m.in. przed Red Bulla i GoPro nikt się nie spodziewał. Co więcej… wystarczył tylko mały błąd, żeby scena zakończyła się ogromnym bólem i srogimi siniakami.
Polecamy więc rozsiąść się wygodnie i zobaczyć, jak wygląda ekstremalny trial totalnie oderwany od rzeczywistości.
Zdjęcia: