Piotr Kryński był bez wątpienia najjaśniejszym punktem reprezentacji Polski podczas rozegranych w minioną niedzielę mistrzostw Europy w kolarstwie przełajowym. Reprezentant Volkswagen Samochody Użytkowe MTB Team rywalizację juniorów zakończył na dziesiątym miejscu, tracąc do najlepszego Lorisa Rouillera zaledwie minutę z ośmiosekundowym okładem.
![](http://mtb.pl/wp-content/uploads/2017/11/2-2.jpg)
Foto: Bogdan Czarnota
Nasz rodak mimo świetnego startu czuje lekki niedosyt. - Zaraz po przekroczeniu linii mety byłem z siebie bardzo dumny, ale teraz na spokojnie myślę, że mogło być lepiej. Moja różnica do zwycięzcy wynikła trochę z miejsca startowego, wprawdzie stałem w trzecim rzędzie, ale okazało się, że zawodnik stojący bezpośrednio przede mną miał słaby start, więc musiałem uciekać do środka. Na czwartym okrążeniu dwóch reprezentantów Belgii miało słabszą chwilę, jeden upadł, a ja ratując się, poleciałem w barierki. Może te zdarzenia nie miały wielkiego wpływu na moją końcową lokatę, ale na pewno nie pomogły w uzyskaniu lepszej – komentuje swój występ Kryński.
Młody Polak bardzo chwali czeskich organizatorów. – Trasa została przygotowana wyśmienicie. Była szybka i długa. Kluczowym elementem zdecydowanie był podjazd po przeszkodach, poza tym dużo zakrętów i miejsc, w których koło mogło uciec. Cała pętla była doskonale oznaczona. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że na zawodach pojawiło się ponad dwieście osób. Atmosfera bardzo przyjemna, ludzie chodzili, śmiali się, dopingowali, przebierali się (mam tu na myśli kaski, a na nich np. różne części od roweru). Na pewno szczytowym momentem był wyścig męskiej elity – podsumował uczestnik czempionatu w Taborze.
![](http://mtb.pl/wp-content/uploads/2017/11/1-2.jpg)
Foto: Bogdan Czarnota