Kiedy pada pytanie - z kim najlepiej zrobić wywiad? - odpowiedzią najczęściej jest znany zawodnik, najlepiej zza granicy. Idąc tym tropem często zapominamy, że aby zawody mogły się odbywać, a riderzy mieli gdzie jeździć, prawdziwa armia ludzi musi odwalić kawał roboty. Oto wywiad z naszym człowiekiem w sercu światowej branży rowerowej.
Mateusz Szachowski to człowiek orkiestra, który spojrzał śmierci w oczy. Teraz przybliża Ameryce europejską scenę (dla PSBMX.com), a Niemcom w Rasolution pomaga trzymać rowerową branżę w żelaznym uścisku germańskiego porządku.
Foto: Mers Photography
Norbert Korzus: Może zacznijmy od tego, jak złapałeś swoją pierwszą pracę w branży za granicą?
Mateusz Szachowski: Na Eurobike poznałem Chrisa z PSBMX i złapałem fuchę na jego portalu. To człowiek orkiestra, oprócz strony ma swój własny skatepark w Denver. Nadal pracuje dla niego jako europejski korespondent. Dla ludzi z Ameryki nasz kontynent to dalej egzotyka i jedyne newsy, jakie do nich dochodzą, to Pinkbike.
A jak dostałeś się do Rasolution?
Podczas przymusowych wakacji w szpitalu, spowodowanych uszkodzeniem śledziony, zadzwonił do mnie Kris. Zapytał się, czy nie znam kogoś, kto chciałby pracować dla Rasolution jako specjalista od Social Mediów i PR’u. Od razu odpowiedziałem, że sam bym się chętnie załapał.
Czy coś cię zaskoczyło?
Musiałem zwinąć się z Polski w ciągu miesiąca. Nigdy nie pracowałem za granicą, więc spodziewałem się, że na początku będzie ciężko się dopasować. Dlatego pierwszym miłym zaskoczeniem było dla mnie, jak zgrana i w porządku jest cała ekipa. Nie spotkałem się jeszcze z pracą, gdzie wszyscy się lubią i dobrze dogadują.
Drugą rzeczą, która zwróciła moją uwagę, jest organizacja pracy. Każdy ma przydzielone konto, które daje mu konkretne przywileje. Dzięki temu bez problemu odnajdę i ściągnę zdjęcia z dawnych lat, czy wyciągnę ważne kontakty do ludzi z branży. Wszystko jest bardzo intuicyjne, nawet kiedy nie mówi się po niemiecku.
Wiele firm z branży próbuje przyciągnąć do siebie pracowników tworząc wizerunek firmy, gdzie cała firma non stop jeździ na rowerach. Jak to wygląda w twoim przypadku?
Raz w miesiącu organizujemy wyjście sportowe, ale nie są to koniecznie rowery. Raz zrobiliśmy pętle dookoła jeziora, innym razem poszliśmy na siatkówkę. Monachium to raj dla fanów sportu. Jest hala na 5 boisk do siatkówki plażowej. W Rasolution każdy uprawia jakiś sport, chociaż osób związanych bezpośrednio ze sportami ekstremalnymi jest mało (2 poza Tarekiem). W firmie jest wielu specjalistów od marketingu, a nie koniecznie z branży. Jestem jedyną osoba poza Tarkiem, która zna scenę rowerową sprzed 2010 roku. Siedzenie na pinku od dawna i oglądanie filmów na vhsach ma swoje plusy.
A jak wygląda rowerowe życie Monachium?
Przede wszystkim miasto jest super przyjazne rowerom na drogach. Wszędzie są ścieżki, światła dla rowerów, kontrapasy. Jesteś traktowany jako element ruchu, a nie jak przeciwnik. Na rowerach jeździ tak dużo osób, że rano na ścieżkach zdarzają się korki. Jeśli chodzi o ścisłe centrum, to rower jest najlepszym środkiem transportu, zwłaszcza, że nikt Ci go nie ukradnie. Wystarczy przypiąć koło do ramy, aby nie bać się o sprzęt. Jedyne o czym warto pamiętać, to fakt, że Niemcy kochają zasady. Jeśli twoje lampki świecą za słabo, zostaniesz poproszony o zjechanie z ulicy.
A jak wygląda sprawa z bardziej ekstremalną stroną sportu?
Jest dużo spotów skate’owych, ale lepiej nie pojawiać się tam, kiedy są skejci, bo nie przepadają za rowerami. Są też 3 dirtowe miejscówki, ale scena bmx/dirt raczej koncentruje się w okolicach Kolonii. Dużo lepiej jest ze sceną enduro. Miasto to raj pod tym względem. Monachium mieści się we wnęce przy rzece Isar i wszędzie jest mnóstwo ścieżek zbudowanych przez ludzi. Rano jadąc do pracy często widzę endurowców z kaskami i plecakami udających się na trasy. Sam mam 15 minut rowerem do najbliższego spotu. W ciepłe dni nawet połowa rowerów to enduro, najczęściej nowych, bo Monachium to bogate miasto.
Foto: Bartek Woliński
Twój nowy pracodawca jest w samym centrum europejskiej sceny rowerowej. Dzięki temu masz dostęp do informacji jak nikt w Polsce. Co nowego dowiedziałeś się o branży rowerowej dzięki swojej pracy?
Po pierwsze wszystko w branży ustalane jest z wielkim wyprzedzeniem i nic nie jest zaskoczeniem. Czołówka branży od wielu miesięcy wiedziała, że Gwin odejdzie od Speca i do jakiej firmy przechodzi.
Jakieś nieprawdziwe, irytujące mity powielane na mediach społecznościowych i forach?
Największa sprawa to ostatnia burza wokół Rampage. Przedstawiciel firmy odwiedzał Paula Bassa dzień po wypadku, aby upewnić się, że robią dla niego wszystko co możliwe. Red Bull po prostu postanowił nie robić z tego PR’owej szopki. Liczyło się, by pomóc Paulowi, nie to, co o tym myślą ludzie. Zresztą wiele osób nie wie, że RB wydaje ogromne pieniądze na wspomaganie kontuzjowanych zawodników i jak najszybsze przywracanie ich do zdrowia.
Wiele osób zarzucało RB i FMB, że zawodnicy na Rampage nie byli ubezpieczeni, ale takie sytuacje często nie wynikają ze złej woli organizatora, a problemów prawnych, czy z firmami ubezpieczeniowymi, które w Stanach niechętnie ubezpieczają „ryzykowne” eventy. Dużo łatwiej jest ubezpieczać zawodników w Europie.
foto: Dirt It More
Wróćmy do Twojego pracodawcy. Czym dokładnie zajmuje się Rasolution?
Założeniem firmy było opieka nad zawodnikami, wydarzeniami, bikeparkami. Pod naszymi skrzydłami znajdują się tacy ludzie jak Thomas Genon, Danny Mcaskill czy Nicholi Rogatkin. Nie ograniczamy się tylko do uznanych prosów i często wyszukujemy obiecujących, utalentowanych riderów. Dzięki kontaktom Tareka szybko załatwiamy im sponsorów. Oprócz tego opiekujemy się bikeparkami, min. Saalbach, Leo, Bormio oraz organizujemy lub obsługujemy eventy (do Eventów organizowanych przez firmę należą: White Style, Vienna Air, Swatch Prime Line). Ostatnią rzeczą w naszym portfolio jest obsługa medialna dużych firm takich jak Continental czy Canyon Freeride Team. Można powiedzieć, że Rasolution pociąga za sznurki w świecie MTB i wiele osób zdziwiłoby się jak wiele informacji przechodzi przez naszą firmę.
Jak wygląda współpraca z zawodnikami?
Jako agencja zarządzająca karierami próbujemy pozyskać sponsorów dla naszych zawodników. To jednak nie zawsze jest łatwe. Wielu chłopaków to młodzi zajawkowicze, którzy nie przejmują się formalnościami. Zdarza się, że nie możemy skontaktować się z zawodnikiem, albo że ten pojawi się na evencie ze sprzętem konkurencji, bo nie zna wszystkich swoich sponsorów. Do tego z niektórymi młodszymi zawodnikami musimy kontaktować się przez rodziców.
Z drugiej strony największe firmy często nie ogarniają, kim są sponsorowani przez nich zawodnicy. Patrzą na nich często jak na billboard. Zdarzają się dziwne przypadki jak firmy Enduro, które sponsorują zawodników Slopestyle, tylko dlatego, że Ci mają zasięg na mediach społecznościowych. Tu duży plus dla Polskich firm (NS i Dart), w których nawet szefowie firmy wiedzą, kim są ich zawodnicy i bezpośrednio ich wspierają.
Wejście wielkich firm to jednak nie samo zło, bo przejście do mainstreamu oznacza duży zastrzyk forsy dla sportu. Dużym sukcesem jest pokazywanie Slope czy Rampage na NBC Sports. Należy jednak unikać pomyłki BMX i nie podzielić sportu na jasne podgrupy, aby sprostać wymaganiom szerszej widowni.
Skoro jesteśmy przy czołowych zawodnikach - co sprawia, że dany zawodnik zostanie zaproszony na dużą imprezę? Jak sprawić, by więcej rodaków pojawiało się na topowych eventach?
Niestety ten sport to też znajomości. To, że nie widzimy naszych zawodników na zagranicznych imprezach, to częściej wina braku znajomości niż braku umiejętności. Niestety przez takie sytuacje najpewniej nie będziemy w stanie zobaczyć Dawida Godźka na X-Games, a pewnie zaproszenia dostanie kilku słabszych.
Było już trochę o zawodnikach, a jak wygląda współpraca z bikeparkami? Czy problemy są podobne do tych spotykanych w Polsce?
Najczęstszym problemem jest bardzo lokalne myślenie i niechęć do zmian. Jeśli coś raz zadziała, to często zostają tam na zawsze. Dlatego trasy na spotach nie zmieniają się latami, a filmy promujące miejscówkę przez wiele lat mogą być kręcone przez tego samego faceta. Oczywiście problemem jest też obecny wszędzie w branży brak kasy. To nie jest tylko polski problem.
Jakieś porady dla ludzi chcących pracować w branży?
Zawsze warto uderzać do zachodnich firm. Na rynku jest mniej specjalistów niż myślicie, a pochodząc z Polski łatwo konkurować z nimi cenami, dalej zarabiając sensowne pieniądze. Pamiętajcie jednak, że będziecie pracować bardzo dużo. Sam spędzam 12h dziennie na robocie dla Rasolution i PSBMX.
A coś dla zawodników chcących podłapać sponsora?
Najważniejsze!!! – Sponsorskie oferty składa się między sierpniem a listopadem. Najlepiej szukać na Eurobike albo zaraz po. Szukanie sponsora w styczniu mija się z celem, bo wszystkie budżety są zamknięte. Myślę, że to pomoże wielu osobom. Nie bójcie się pisać, uczcie się angielskiego, bo zawsze jest szansa coś podłapać.
Jakieś słowa na koniec dla ludzi chcących iść w Twoje ślady?
Jeśli chcesz zacząć pracować w bike biznesie, zacznij robić coś w tym kierunku. Zacznij pisać, robić fotki, nawet jeśli to wszystko będzie totalnie do dupy, to wiele dzięki temu się nauczysz i będziesz miał jak ocenić swój progres i zrozumieć, co robiłeś źle. Nie poddawajcie się. Sam musiałem uczyć się chodzić od początku kiedy po glebie straciłem 3 litry krwi i przywitałem się ze śmiercią, ale nie sprawiło to, że porzuciłem sport.
Pamiętaj też, że jeśli jesteś profesjonalistą, nie musisz tego nikomu mówić. Nie każdy musi mieć fanpage. Niech Twoja praca mówi za ciebie, a jeśli nikt w ciebie nie wierzy, nie znaczy, że trzeba się poddawać. Czasem to kwestia znalezienia znajomych, którzy zamiast hejtu oferują konstruktywną krytykę. Pamiętajcie też, że trzeba czasem zaciskać zęby i słuchać się szefa, nawet jeśli nam się to nie podoba, bo to dalej jest praca. Jednak jeśli totalnie nie zgadzacie się z kierunkiem, w jakim idzie firma, nie bójcie się zmiany. Nowa fucha może wam dać inny punkt widzenia, możecie w niej zdobyć skillsy, których wcześniej nie mieliście. Praca jako copywriter dla Survival Race nauczyła mnie dużo, nawet jeśli nie jest bezpośrednio związana z ekstremą.
Na koniec mały protip dla ludzi siedzących z ekranem do drzwi. Polecam mieć odpalonego skype’a z miniaturką na wypadek gdyby przechodził szef 🙂
foto: Piotr Staroń