Historia bywa przewrotna – zwłaszcza jeśli dotyczy zawodowego sportu, czyli balansowania na granicy pasji i uczciwego biznesu (co de facto nie bywa ławe). Przekonał się o tym ostatnio Aaron Gwin, który po trzech latach opuścił szeregi teamu marki Specialized.
Nie wnikając już w detale i pobudki Gwina, chcemy jednak przypomnieć, że w trakcie 3 lat współpracy z amerykańskim gigantem, dokonał on wielu niesamowitych wyczynów. Kilka z nich przeszło do historii ekstremalnego kolarstwa górskiego. Było też parę takich, które zachwyciły nie tylko znawców tematu, ale również totalnie przypadkowe osoby. No ale nie ma się czemu dziwić – są pośród przygód Gwina takie numery, które śmiało zakrawają o definicję absurdu. Poniżej znajdziecie najlepsze numery Aarona, które u wielu z fanów zjazdu wywołały niekontrolowany opad szczęki.
Ps. Łatwo zauważyć, że większość z nich działo się w Leogangu. „Przypadek? Nie sądzę…”.
Leogang 2014 – jazda na kapciu
Leogang 2015 – jazda bez łańcucha
Val Di Sole 2015 - wielka wygrana
Zdjęcia: